*
- No, już mniej więcej przypominam człowieka, więc mogę spokojnie wyjść do ludzi, bez obawy że ktoś się mnie przestraszy. - powiedziałam sama do siebie. Miałam to w zwyczaju. Zgarniając ze sobą kosmetyczkę, oraz pastę do zębów i szczotkę do zębów, wyszłam z łazienki. Zgasiłam w Niej światło i poszurałam (dosłownie) do pokoju. Schowałam rzeczy do walizki i wyciągnęłam skarpetki. Sięgnęłam po moją podręczną torbę i schowałam do Niej dodatkowo telefon, oraz bluzę, na wypadek, gdybym podczas powrotu zmarzła.Mogłam już wychodzić. Jeszcze tylko moje sędziwe trampki i wyruszam. Przeszłam przez "korytarz", przeszłam przez SalonoKuchnioJadalni docierając do moich butów. Nikogo oczywiście nie było. Wyszłam z apartamentu, a moim oczom ukazały się....
*
Wyszłam z apartamentu, a moim oczom ukazały się jakieś dziewczyny, siedzące pod drzwiami oraz gdzieniegdzie stojące tylko w tej części holu.Wyszłam i zatrzasnęłam drzwi od apartamentu chłopaków. "Dobrze, że nie potrzeba karty, by je zamknąć, aby nikt nie wszedł". Momentalnie wszystkie podekscytowane rozmowy ucichły i wszystkie oczy był skierowane na mnie. Niektóre dziewczyny były zdziwione, jedne wkurzone i ewidentnie zabijały mnie wzrokiem, a niektóre były uśmiechnięte od ucha, do ucha, jakby zobaczyły jakąś gwiazdę.
- Kim Ty... - zaczęła jedna szatynka, wstając z podłogi i wymierzając we mnie palcem.
- Przecież to ROSE! - krzyknęła jedna z brunetek w okularach, z końca holu.
Szatynka spojrzała na nią pytającym wzrokiem.
- Nowa znajoma chłopców - odparła brunetka, idąc w Naszą stronę.
- Co Ty robiłaś w ich apartamencie ? - zapytała jakaś siedząca blondynka.
- Tak, właśnie?! - poparła ją z pretensjami skierowanymi do mnie, jakaś druga dziewczyna z lokami.
- Myślę, że nie muszę się Wam spowiadać. - odparłam, patrząc na tą miłą brunetkę w okularach, która patrzyła na mnie jakbym była co najmniej Britney Spears.
- Czyżby ? - zapytała tamta szatynka, co wyskoczyła na mnie ze swoim grożącym placem.
- Tak. Tak, sądzę. - uśmiechnęłam się do Niej kwaśno. - A teraz, wybaczcie, ale śpieszę się. - zaczęłam się przedzierać, przez siedzące dziewczyny. Było trudno, ale w końcu się udało.
- A i chłopcy dziś szybko nie wrócą! Z tego co pamiętam mają dziś wywiad w radiu, sesję zdjęciową, próby oraz podpisywanie płyt w Centrum! - krzyknęłam, gdy wcisnęłam guzik od windy. Wszystkie na mnie spojrzały i większość z Nich zaczęła biec w moją stronę.
"Współczuje osobom siedzącym piętro niżej. Ja bym się wkurzyła, gdyby taki tabun nastolatek, zaczął biegać 'nad moją głową" Czekałam na windę, gdy te dziewczyny, które biegły w moją stronę, zniknęły za drzwiami drugiej . Nie wiem jak One wszystkie się tam pomieściły. Tylko pogratulować. Byłam tylko ciekawa gdzie pobiegły. Do Centrum? Szukać jakiś dźwięków w hotelu, świadczących o próbie chłopców, czy pod BBC Radio?
Mimo iż byłam Directioner, nie zachowywałam się tak... No, może nie miałam takiej sposobności, bo w końcu One Direction nie przyjechało do Polski, ale nawet gdyby, myślę że bym tak nie świrowała.
Winda się otworzyła i weszłam do środka. Na szczęście nikogo w Niej nie było, oprócz oczywiście 'Windowniczego'.
- Parter? - upewnił się.
Skinęłam głową. Do parteru byliśmy w windzie sami. W końcu drzwi otworzyły się a moim oczom ukazał się lekko zaludnione lobby. Na większości miejsc - fotelach, kanapach, siedziały nastolatki. Mogłabym się założyć że Directionerki.
"Matko Boska, zaczynam się bać...". Oczywiście były też rodziny z dziećmi, emeryci i inni. Wyszłam z windy i skierowałam się w stronę wyjścia hotelu, gdy nagle, będąc przed drzwiami, usłyszałam swoje imię. Momentalnie się odwróciłam, w poszukiwaniu osoby, która mnie wołała.
Podbiegła do mnie jakaś bardzo podekscytowana 12 latka.
- Rose Black? - zapytała.
- Tak... - przytaknęłam lekko zdezorientowana, a Ona uśmiechnęła się szerzej. Nie wiedziałam nawet że tak mocno można się uśmiechać.
"Skąd znała moje imię i nazwisko?"
- Czy mogłabym dostać Twój autograf? - zapytała podając mi swój notes. Wzięłam go od Niej, cały czas patrząc na nią pytająco.
- Ode mnie? - spytałam się będąc nadal w szoku.
- Tak! - krzyknęła. - W końcu, nie często spotyka się nową znajomą chłopaków z One Direction.
Uśmiechnęłam się do Niej przyjaźnie. "O Mój Boże... Znam chłopców niespełna kilkanaście godzin, a już staję się rozpoznawalna." Nie mogłam w to uwierzyć.
- Tylko... nie mam długopisu. - lekko posmutniałam i zaczęłam szperać w mojej torebce, z nadzieją że może jednak coś takiego znajdę.
- Proszę bardzo. - ktoś wyciągnął w moim kierunku dłoń z długopisem. Spojrzałam na tą osobę.Skądś go kojarzyłam, ale nie mogłam sobie przypomnieć skąd. Patrzyłam na Niego - uśmiechniętego przyjacielsko. Zerknęłam na tamtą dwunastolatkę. Patrzyła na mnie wyczekująco, zupełnie nie wzruszona chłopakiem obok.
- Dziękuję - bąknęłam i chwyciłam długopis. Podpisałam się w notesie i oddałam go dziewczynie. Podziękowała miło i pobiegła do innych.
- Dziękuję - powtórzyłam i oddałam długopis właścicielowi.
Wyszłam pośpiesznie na zewnątrz, bo nadal czułam wzrok tamtego chłopaka na sobie.
Była piękna pogoda. Słońce pięknie świeciło, a co jakiś czas wiał przyjemnie chłodny wiatr. Założyłam moje przeciwsłoneczne okulary i wyruszyłam na podbój Londynu.
* parę godzin później, na mieście *
- Uff, w końcu można odsapnąć. - od ponad 4 godzin, mogłam w końcu usiąść.
W ciągu tego czasu zaliczyłam chyba wszystkie sklepy. Kupiłam sobie kilka bluzek, pare par krótkich spodni, jedne długie, vansy. Chyba nigdy się tak nie nakupowałam, a muszę wam powiedzieć, że to dziwne uczucie. Pierwszy raz zrobiłam takie wielkie zakupy i to jeszcze w tak drogich sklepach. Takie życie zaczynało mi się corz bardziej podbać. Miałam w planie jeszcze kupić sobie laptopa, ale nigdzie nie znalazłam 'Apple'. Usiadłam na zewnątrz, w wolnym stoliku Milk Shake City i położywszy torby z ciuchami, wyciągnęłam telefon z mojej torby, bo ktoś ewidentnie się do mnie dobijał. Spojrzałam na wyświetlacz.
Jakiś nieznany mi numer, a takich nigdy nie odbierałam, ale coś podpowiadało mi żebym tym razem odebrała. W końcu 12 nieodebranych połączeń od tego numeru, to musiał być ktoś kto musi się ze mną skontaktować.
- Halo? - zapytałam
- ROSE! - ktoś krzyknął tak głośno do telefonu, że ludzie siedzący w pobliżu spojrzeli na mnie.
- Tak, Rose. Kto mówi? - zapytałam wciąż niepoznając głosu tamtej osoby.
- Nialler! - krzyknął teraz odrobinę ciszej.
- Boże, Niall. Nie krzycz tak, jestem w miejscu publicznym, a wszyscy się na mnie patrzą... - zaśmiałam się.
- Ok, ok. Przepraszam. - powiedział rozbawiony. - Gdzie jesteś? Co robisz? - zaczął pytać
- Nie ma sprawy. A jestem w Milk Shake City, żeby chwilę odsapnąć.
- W którym?
- Tym przy Utica Squere...
- NIESPODZIANKA! - krzyknął i się rozłączył.
Nie wiedziałam o co mu chodzi. Jaka niespodzianka? Zaczęłam się nerwowo rozglądać i w końcu go zobaczyłam.
Za Nim szedł George, jego ochroniarz. Niall przysiadł się się do mnie, zajmując miejsce na przeciwko, a Goerge stanął jakieś trzy metry od nas. Fotgrafów nie zabrakło. Robili nam dziesiątki zdjęć, ale my mieliśmy to głeboko w poważaniu.
- Co ty tu robisz? - zapytałam uradowanego chłopaka.
- A... śledzę Cię. - poruszył zabawnie brwiami.
- A tak na serio? - zapytałam składając ręce na piersi.
- Mamy dwugodzinną "przerwę" - tu zrobił cudzysłóq w powietrzu. - Za dwie godziny mamy wywiad do BBC Radio.
Kiwnęłam głową.
- A skąd masz mój numer? - zapytałam składając ręcę na stoliku.
- Wiesz że po raz pierwszy przejrzałem Książkę Telefoniczną? Matko... To była katorga. - odparł poważnym tonem, kręcąc lekko głową.
Zaczęłam się śmiać.
- Przeszukałeś cała Książkę Telefoczną żeby tylko mieć mój numer? - zapytałam, gdy już przestałam się śmiać.
- Noo... - odparł wstydliwie uniakając spojrzenia mi w oczy.
- To gratuluję. - uśmiechnęłam się do Niego szczerze.
Nagle około czterech metrów przed nami stanłą fotograf, który robił nam zdjecia chyba ze wszystkich stron.
- Nie wkurzają Cię fotografowie? - zapytałam, nadal patrząc na tamtego.
- Przyzwyczaiłem sie - wzruszył ramionami - A Tobie? - zapytał przenosząc na mnie wzrok
- Trochę, ale staram się nie zwracać na Nich uwagi - posłałam mu ciepły uśmiech, który od razu odwzajemnił.
- Pójdziemy się gdzieś przejść, czy będziemy tu siedzieć? - zapytał blondyn
- Wiesz... Miałam w planach zakup laptopa, ale nigdzie nie mogłam znaleźć 'Apple'
- Chodź. Zaprowadzę Cię - wyszczerzył się, wstając od stolika.
Chwyciłam swoje torby wi wstałam.
- Daj pomogę Ci - zaoferował, po czym zabrał ode mnie wszystko
- Ale ja sobie poradzę... - powiedziałam chwytając jedną torbę
- Ale ja Ci chętnie pomogę - uparłwszy się odbiegł kilka kroków ode mnie, a za Nami pomaszerował szybkim krokiem George, w celu dogonienia nas.
- Ale ty jesteś uparty - przewróciłam oczami
- Ja po prostu mam maniery i jestem bardzo pomocny - wystawił rękę, bym złapała go pod ramię.
Od razu to zrobiłam, i uśmiechnęłam się do Niego. George, po chwili znalazł się przed Nami.
C.D.N
____________________________________________
No i jest siódmy. :) Przepraszam że tak długo nie dodawałam nowego ...
Macie jakieś pytania do Niall'a, do Rose? PYTAJCIE!